Ostatniego dnia października w Stanach Zjednoczonych, a także w wielu miejscach na świecie, w tym również w Polsce, obchodzono Halloween. I jak co roku znowu ta sama burza. Że to nie nasze święto, że pogańskie, że my jesteśmy krajem katolickim i mamy swoje piękne święta, że to kult szatana i celebrowanie zła. Trochę mnie to wszystko śmieszy, a trochę smuci. Bo wychodzi na to, że nasze społeczeństwo nie ma w sobie za grosz luzu. Nie potrafimy przyjąć, że coś może być tylko dla zabawy. Nie, my musimy od razu przypiąć do tego jakąś ideologię i wszystko traktować mega poważnie. Serio – nie wiem co jest złego w tym, że dzieciaki tego dnia się przebiorą i przejdą po domach zbierając cukierki. One traktują to tylko jako zabawę, okazję, żeby fajnie i wesoło spędzić czas z rówieśnikami, poprzebierać się, pomalować buzie, pozbierać sobie słodycze, które często są im ograniczane na co dzień. Przecież od takiej zabawy nie staną się satanistami. Wydaje mi się, że więcej zagrożeń czeka na nasze dzieci w internecie czy nawet na szkolnych korytarzach, niż podczas niewinnych zabaw na Halloween. To my dorośli demonizujemy za bardzo to święto i robimy wokół niepotrzebnie tyle szumu.
Często ludzie mówią, że my Polacy obchodzimy Wszystkich Świętych, a nie Halloween. A ja nie rozumiem dlaczego tego nie można pogodzić. Przecież święta przypadają na dwa różne dni i nie kolidują ze sobą. Można wieczór 31 października spędzić wesoło na zabawie, a następnego dnia udać się na groby i oddać zadumie i refleksji. Czy nie? Albo ten tekst, że mamy tyle pięknych polskich świąt. Ciekawe jakich? Jakoś mi do głowy nie przychodzi żadne piękne wesołe polskie święto. Wszystkie wesołe to święta kościelne, co nie znaczy, że polskie. Jezus nie narodził się ani nie zmartwychwstał tutaj, Mikołaj też nie stąd, nawet zwyczaj ubierania choinki nie jest polski. Dlaczego więc taka nagonka na to Halloween? Przez to, że amerykańskie? To samo jest przecież co roku z Walentynkami. Jakby zakazane było cieszyć się z innej niż kościelna okazji. Mi akurat odpowiada to amerykańskie uśmiechnięte podejście do życia, gdzie na pytanie: Co u Ciebie? odpowiada się: „Wszystko w porządku”, a nie „Stara bida”. Chyba boli nas, to że oni potrafią świętować na wesoło, wyznawać sobie przesadnie miłość, wieszać bez powodu flagę nad drzwiami i podchodzić do śmierci z dystansem i humorem. U nas to można świętować jedynie święta kościelne albo kolejne rocznice krwawych powstań. Można świętować tylko na poważnie. A jak już człowiek chce się pobawić i czymś cieszyć, to zaraz jest wyzywany od pogan.
Kończąc chcę powiedzieć, że my obchodzimy Halloween. Nie jesteśmy wyznawcami szatana. Dzieci wychowujemy w kulturze katolickiej. Nie przeszkadza nam to jednak w zabawie w Halloween. W tym roku był nasz pierwszy raz, jeśli chodzi o taki prawdziwy czynny udział w tym wydarzeniu. Córka przebrana za czarownicę chodziła po sąsiadach i zbierała cukierki. Nie było żadnych psikusów, bo wszyscy sąsiedzi przyłączyli się do wspólnej zabawy, przebierając nie tylko dzieci, ale również siebie, przygotowując klimatyczny poczęstunek i ozdabiając swoje domy. Jeżeli jest okazja do zabawy to się bawimy. Nikomu z tego powodu nie dzieje się krzywda. Nie mam nic przeciwko zapożyczaniu zwyczajów z innych krajów, jeśli służą one zabawie i wywołują dziecięcą radość. Cała ta mroczna otoczka to przecież tylko żarty. Trzeba mieć troszkę dystansu. Poza tym chcę, aby moje dzieci znały zwyczaje innych kultur i nie zamykały się na inność. Ochroni nas to na przyszłość przed jakimś chorym nacjonalizmem. Obce nie zawsze znaczy złe. Dlatego nawołuję: wrzućmy troszkę na luz, nauczmy się odróżniać sprawy poważne od zabawnych i pozwólmy sobie na trochę radości.