Chyba czas pogodzić się z tym, że takich prawdziwych zim, z utrzymującym się śniegiem, już we Wrocławiu nie będzie. Przynajmniej ja się już przestałam łudzić. Pamiętam, że w zeszłym roku był jeden dzień ze śniegiem, więc zdążyłyśmy ulepić bałwana (na którego zużyłyśmy cały śnieg z trawnika) i przewiozłam dzieci na sankach po ulicy. I tyle było frajdy. W tym roku czekaliśmy do połowy lutego. Dziewczyny co dzień wypatrują śniegu, a tu na termometrze plus dziesięć stopni. Stwierdziliśmy, że nie ma co czekać – jedziemy na sanki w góry. Chociaż na jeden dzień. Tylko gdzie? Zrobiliśmy szybkie rozeznanie w internecie i wśród znajomych i zdecydowaliśmy jednogłośnie – Andrzejówka.
Co i gdzie?
Andrzejówka to schronisko położone w pobliżu Przełęczy Trzech Dolin w Górach Suchych. Tuż przy nim znajduje się idealna górka do zjeżdżania na sankach, kilka niewielkich stoków narciarskich oraz wiele szlaków pieszych i rowerowych. Aby dojechać do Andrzejówki należy kierować się na Wałbrzych, a później w kierunku granicy czeskiej. Nam dojazd z Wrocławia zajął około 1 godz 15 min.
Nasze wrażenia
Do Andrzejówki jechaliśmy trochę zestresowani tym czy na pewno będzie tam śnieg. Oczywiście dzień wcześniej sprawdziliśmy na kamerkach i był, ale mimo wszystko jakoś trudno nam było w to uwierzyć. No bo we Wrocławiu 13 stopni na plusie, krajobraz iście wiosenny, a co więcej ten krajobraz utrzymywał się przez całą drogę do Wałbrzycha. Nawet gdy nawigacja pokazywała 10 km do celu – wszędzie wokół widzieliśmy zieloną trawę 🙂 Dopiero kilka kilometrów przed Andrzejówka, gdy wyjechaliśmy zza jakiegoś zakrętu oczom naszym ukazały się białe ośnieżone góry. Normalnie jakiś cud! Radość dzieci oczywiście nieopisana, zresztą my też cieszyliśmy się tak jakbyśmy widzieli śnieg pierwszy raz na oczy 🙂
W Andrzejówce byliśmy w sobotę około 11 i parking przy schronisku był już zapełniony po brzegi. Na samej górze jest dosyć ciasno, więc jeśli widzicie duży ruch to radzę zatrzymywać się nieco niżej, bo później może być problem z wycofaniem. Nam udało się na szczęście zawrócić i zaparkować przy drodze, 100 metrów dalej.
Wypad do Andrzejówki to był strzał w dziesiątkę. Pięć kroków od schroniska znajduje się niewielka górka, w sam raz na sanki z dziećmi. Nie jest wysoka, nie jest stroma, idealna do szaleństw na sankach i innych ślizgach. Szymon zjeżdżał z Emilką na drewnianych sankach, ja z Julą na plastikowych ślizgach. Dziewczynki są jeszcze za małe, żeby mogły zjeżdżać samodzielnie. Po pierwsze dlatego, że na stoku był całkiem duży ruch i trzeba było manewrować pomiędzy innymi zjeżdżającymi. A dwa, że podczas zjazdu nabierało się całkiem niezłej prędkości – tak że ja nie raz mocno hamowałam. Tak więc śmigaliśmy sobie w czwórkę i wszyscy mieliśmy niesamowitą frajdę. Dziewczyny, bo pierwszy raz zjeżdżały z górki na sankach, a my bo mogliśmy wrócić do czasów naszego dzieciństwa.
Mając tyle białego puchu wokół nie obyło się bez lepienia bałwana i robienia orła na śniegu. Dziewczynki trochę żałowały, że nie wzięliśmy z domu marchewki i garnka dla naszego bałwana, ale i tak miały super zabawę turlając śnieżne kule i ozdabiając naszego Olafa patykami.
Po zabawach na śniegu poszliśmy do schroniska, żeby się ogrzać przy kubku gorącej czekolady. Trochę przeraziła nas na początku kolejka i zajęte wszystkie miejsca, ale po jakichś 15 minutach mieliśmy już swój stolik i czekaliśmy na zamówienie. Poza gorącą czekoladą i kawą, wzięliśmy frytki, zupę gulaszową i żurek. Wszystko było bardzo smaczne, ale zdecydowanie nasze podniebienia podbiła zupa gulaszowa.
Jeśli miałabym wskazać jakieś minusy Andrzejówki to na pewno byłyby to toalety, które były bardzo ciasne i niedomykające się, oraz brak jakiegoś większego zaplecza, gdzie można byłoby np. przebrać dzieci w zimowe kombinezony. My robiliśmy to gdzieś w korytarzu, przy kiepskim świetle (swoją drogą można byłoby zainwestować tam w lepsze żarówki) i trochę się umęczyliśmy. Może dobrym pomysłem byłoby po prostu przebrać się w zimowe ciuszki w samochodzie.
Podsumowując
Andrzejówka na jednodniowy wypad na sanki to opcja idealna. Można poczuć górski klimat i fajnie aktywnie spędzić ten zimowy czas. Polecam!