Międzygórze to niezwykle urokliwa miejscowość. Turystów przyciąga przede wszystkim panujący tu spokój i niepowtarzalny alpejski klimat. Ma się wrażenie, że czas się tu zatrzymał i człowiek automatycznie też tutaj zwalnia. To miejsce, w którym dobrze się odpoczywa 🙂 Gdy jednak macie już dość relaksu lub lubicie odpoczywać aktywnie to oczywiście w Międzygórzu i jego okolicach jest całkiem sporo atrakcji: Wodospad Wilczki, zapora wodna, Ogród Bajek, Igliczna (której poświęcony jest ten wpis), Jaskinia Niedźwiedzia, Kopalnia Uranu, Śnieżnik czy Czarna Góra.
Co i gdzie?
Igliczna to szczyt w Masywie Śnieżnika, wznoszący się na wysokość 845 m n.p.m. Słynie ze znajdującego się tu Sanktuarium Marii Śnieżnej. W połowie XVIII wieku na jednym z drzew rosnących na Iglicznej umieszczono figurkę Matki Bożej Śnieżnej z Austrii. Podczas jednej z gwałtownych burz, drzewo złamało się, lecz figurka nie doznała żadnych uszkodzeń. Uznano to za znak z niebios i postanowiono w tym miejscu wybudować kościół. Rozpoczęcie prac datuje się na 1781 r., a już do 1782 r. potwierdzono tu 12 uzdrowień. Poza sanktuarium na górze znajdziecie schronisko „Na Iglicznej” oraz zapierający dech w piersiach punkt widokowy.
Nasze wrażenia
Na Igliczną prowadzi z Międzygórza kilka szlaków: zielony przez tamę, czerwony przez Wodospad Wilczki, żółty przez Ogród Bajek oraz niebieski czyli tzw. Sudecka Droga Św. Jakuba. My zdecydowaliśmy się zrobić pętlę i pójść szlakiem czerwonym, a wrócić zielonym. Naszą wycieczkę rozpoczęliśmy od Wodospadu Wilczki. Aby dotrzeć spod wodospadu do szlaku trzeba pokonać milion schodów, co jest sporym wyzwaniem. Uda pieką, a to dopiero początek naszej wyprawy. Tu też pojawiło się pierwsze marudzenie naszych dziewczyn, które w górach nie znoszą schodów. Zdecydowanie wolą wspinać się po skałkach i wystających konarach. Schody niestety działają na nie mocno demotywująco. Nie obyło się bez przekupstwa. Na końcu schodów miały obiecaną słodką przekąskę, więc siły i chęci nagle się znalazły 🙂
Po krótkiej przerwie na uzupełnienie cukru i wody, ruszyliśmy czerwonym szlakiem w kierunku Iglicznej. Droga jest tu szeroka, raczej płaska, więc pokonuje się ją praktycznie bez żadnego wysiłku. Na trasie największymi atrakcjami były kałuże, bo dzień wcześniej akurat mocno padało. Tak więc co chwilę się zatrzymujemy, żeby pomieszać kijem w kałuży i w ten sposób po około 30 minutach dochodzimy do skrzyżowania szlaków. W tym miejscu można odbić w prawo do Ogrodu Bajek. My rezygnujemy tym razem z tej atrakcji i idziemy dalej prosto.
Po chwili szlak nieco się zmienia i prowadzi delikatnie pod górę leśną ścieżką. Cała trasa aż do Iglicznej idealnie nadaje się na wycieczkę z dziećmi. Jest krótka i niewymagająca, więc spokojnie poradzą sobie z nią już kilkuletnie dzieci. Nie polecam jednak wybierać się wózkiem. Jeśli wybieracie się z niemowlakiem to raczej sugeruje zabrać nosidło.
Po około 45 minutach dochodzimy do schroniska „Na Iglicznej”. Na zewnętrznych ławkach odpoczywamy i robimy sobie piknik z własnych zapasów. Jesteśmy przed południem, a schronisko otwiera się dopiero o 12:00. Idziemy więc nieco wyżej pod Sanktuarium Marii Śnieżnej. I mimo, że wiedziałam, że jest tu punkt widokowy, to jednak nie spodziewałam się aż tak pięknych i rozległych widoków. Nic tylko siedzieć na ławeczce i kontemplować piękno okolicy. Podobno warto tu się wybrać na zachód lub wschód słońca. Wrażenia na pewno są niezapomniane!
Jeśli chodzi o samo sanktuarium to można je zwiedzać codziennie, poza godzinami, w których odbywa się msza święta. My właśnie trafiliśmy na mszę o 12:00, więc musieliśmy odpuścić sobie zwiedzanie. Do sanktuarium można też dojechać samochodem. Prowadzi tu droga przez Marianówkę i Szklary.
Przed zejściem na dół wstąpiliśmy jeszcze do schroniska, które w międzyczasie się otworzyło, po magnes i coś do jedzenia. Ze schroniska też rozpościerają się widoki niczego sobie 🙂
Jako trasę powrotną wybraliśmy szlak zielony i podczas schodzenia powtarzałam sobie bez końca „Jak dobrze, że my tędy nie wchodziliśmy!”. Zresztą nawet czytałam wcześniej takie opinie, że trasa jest bardzo stroma i trudna. Tak więc potwierdzam. Zdecydowanie mega trudne zejście. Nie dość, że było bardzo stromo to jeszcze po obfitych opadach deszczu – bardzo ślisko. Schodziliśmy w żółwim tempie, trzymając mocno dzieci za ręce. Oczywiście są odcinki po płaskim i da się tę trasę pokonać z dziećmi, ale tylko przestrzegam, że nie jest łatwo. Zapewne nie jest też łatwo wspiąć się tym szlakiem na górę.
Po jakichś 45 minutach dochodzimy do tamy na rzece Wilczce. Jeszcze dosłownie kilka kroków i wychodzimy na główną asfaltową drogę. W końcu zza chmur wyłania się słońce, a my zmęczeni, ale szczęśliwi myślimy już tylko o tym co dobrego zjemy na obiad 🙂 Jeśli chodzi o restaurację w Międzygórzu to gorąco polecamy Dom nad Wodospadem, tuż przy Wodospadzie Wilczki. Pyszne jedzenie, miła obsługa, przystępne ceny, duże porcje i bardzo przyjemny klimat. Jeśli natomiast szukacie noclegu, to mogę polecić Apartamenty u Sikory, w których zatrzymywaliśmy się już dwa razy.