Pierwszy wpis z serii „Poradnik w pigułce” będzie dotyczył książki pt. „Jak mówić, żeby dzieci nas słuchały. Jak słuchać, żeby dzieci do nas mówiły” autorstwa Adele Faber i Elaine Mazlish. Przez wiele osób jest ona uważana za skarbnicę dobrych rad i pozycję obowiązkową dla każdego rodzica lub osoby zajmującej się na co dzień wychowywaniem dzieci. Postanowiłam podsumować dla Was zawarte w niej mądrości w formie skrótu poradnika. Przed Wami same konkrety.

Książka podzielona jest na 6 rozdziałów, które po kolei Wam streszczę. Pełno w niej przykładów z życia wziętych oraz propozycji ćwiczeń do wykonania przez dorosłych. O ile same porady często wydawały mi się trafne, mądre i pomocne, o tyle przywoływane scenki różnych sytuacji, często wywoływały u mnie raczej irytację lub pobłażliwy uśmiech. Przyznam, że te fragmenty najtrudniej mi się czytało i ciężko było mi przez nie przejść.

Część 1: Jak pomóc dzieciom, by radziły sobie z własnymi uczuciami

Chodzi tu o wszystkie sytuacje, w których dzieci wpadają w złość, mają o coś pretensje, przeżywają swoje małe dramaty albo trudne chwile związane z problemami w szkole lub w relacjach z rówieśnikami. Książka radzi, aby w takich momentach postępować według schematu:
– Słuchać dziecka bardzo uważnie
– Zaakceptować jego uczucia słowami: och, mhm, rozumiem itd.
– Nazwać te uczucia
Unikamy zadawania pytań i moralizowania. Nie bagatelizujemy uczuć dziecka i nie zaprzeczamy nim. Gdy dziecko mówi, że czegoś lub kogoś nie lubi to nie wmawiamy mu, że jest odwrotnie. Podobnie, gdy czegoś się boi lub gdy coś go denerwuje. Pozwalamy mu odczuwać to, co odczuwa. Podczas rozmowy z dzieckiem próbujemy się wczuć w jego sytuację. Nie podajemy mu gotowych rozwiązań problemu, lecz słuchając w skupieniu pozwalamy mu się wygadać i czekamy, aż samo rozwiąże swój problem. Empatia to słowo klucz podczas rozmowy z dzieckiem.

„Kiedy zaakceptujemy uczucia dziecka, oddamy mu wielką przysługę. Zetkniemy dziecko z jego własnymi przeżyciami wewnętrznymi. A kiedy będzie miało jasny ich obraz, zbierze w sobie siły, aby stawić im czoło.”

Część 2: Zachęcanie do współpracy

W tym rozdziale autorki uczą nas jak rozmawiać z dzieckiem, aby skłonić je do oczekiwanych przez nas zachowań. Innymi słowy jak nauczyć dziecko, aby po sobie sprzątało, wywiązywało się ze swoich domowych obowiązków, było uprzejme dla innych i stosowało się do z góry narzuconych norm społecznych. Oczywiście, żeby to osiągnąć należy zastosować określone metody:
– Opisać co widzisz lub przedstawić problem
Przykład: Zamiast „Ile razy mam Ci mówić, żebyś gasił światło w łazience?!”, powiedz „Zostawiłeś światło w łazience”.
– Udzielić informacji
Przykład: Zamiast „Co ten ogryzek robi w twoim łóżku, mieszkasz jak świnia!”, powiedz „Ogryzki wrzuca się do kosza”.
– Powiedzieć o swoich oczekiwaniach jednym słowem
Przykład: Zamiast „Znowu wychodzisz bez śniadania! Zapomniałabyś własnej głowy, gdyby nie była przytwierdzona”, powiedz „Ania, śniadanie”.
– Porozmawiać o swoich uczuciach
Przykład: Zamiast „Przestań! Jesteś taki natrętny!”, powiedz ” Nie lubię kiedy mnie ciągniesz za rękaw”.
– Napisać liścik
Przykład: Zamiast po raz setny prosić o posprzątanie czegoś, napisz liścik: „Droga Ewo. Wiem, że jesteś zajęta sportem i nauką, ale z tymi rzeczami trzeba zrobić porządek. Dziękuję. Mama”.

Podane w książce przykłady często brzmią trochę sztucznie i trudno uwierzyć, że działają. Ale może zamiast prawić kolejne kazania, które nie przynoszą rezultatu, warto spróbować któregoś z opisanych sposobów. Ważne, aby nie atakować dziecka, nie wypowiadać się na temat jego charakteru lub osobowości, nie mówić: Jesteś taki niegrzeczny, zapominalski, bałaganiarz, brudas itd. Uważajmy na słowa – inaczej brzmi: „Rozlałeś mleko!”, a inaczej „Mleko jest rozlane”.

„Słowa potrafią na długo zapaść w sercu i zatruwać umysł. Najgorsze jest to, że dzieci często przypominają je sobie w późniejszym czasie i używają ich jako narzędzia przeciw sobie samym.”

„Dzieci, których uczucia są respektowane, szanują uczucia dorosłych.”

Część 3: Zamiast karania

W tej części przedstawione są sposoby jak uniknąć karania dziecka. Chodzi tu zarówno o kary cielesne, jak i popularne „Byłeś niegrzeczny, więc za karę nie będziesz oglądał telewizji”. Według poradnika nie powinniśmy karać dzieci. Co robić w zamian?
– Odwrócić uwagę dziecka np. poprzez wskazanie w czym dziecko mogłoby Ci pomóc (W sytuacji, gdy dziecko rozrzuca towar w sklepie: „Bardzo byś mi pomógł, gdybyś przyniósł trzy cytryny”).
– Wyrazić ostry sprzeciw, bez atakowania charakteru dziecka (Powiedz, że czegoś nie wolno robić i wytłumacz dlaczego. Nie używaj epitetów: niegrzeczny, nieznośny itd.)
– Zaproponować wybór (np. „Tu nie wolno biegać. Albo będziesz grzecznie szedł albo wsiadaj do wózka”)
– Przejąć inicjatywę (np. odsunąć lub pozbawić swobody ruchów)
– Dać dziecku odczuć konsekwencje
– Wyrazić otwarcie swoje uczucia i określić swoje oczekiwania (np. „Nie lubię, gdy bierzesz moje rzeczy bez pozwolenia. Oczekuję, że następnym razem zapytasz mnie o zgodę”) – Już widzę jak ta metoda działa 😉
– Pokazać dziecku jak może naprawić zło (powycieranie ubłoconej podłogi, naprawianie zniszczonych zabawek, czyszczenie sofy itd.)

Autorki skupiają się przede wszystkim na technice postępowania z dzieckiem w ten sposób, by odczuło konsekwencje swego złego zachowania. Kierujemy się myślą, że kary ranią, a konsekwencje uczą. Nie karzemy po to, żeby dziecku sprawić przykrość pozbawiając je pewnej możliwości (np. oglądania telewizji) lecz chcemy uświadomić je, że postąpiło źle. Konsekwencja musi być ściśle związana z zachowaniem. Na przykład konsekwencją złego zachowania w sklepie będzie to, że następnym razem dziecko zostanie w domu, zamiast jechać z mamą do sklepu.
W książce przeczytamy również, że ważne jest, abyśmy po wyrażeniu swojej dezaprobaty wobec złego zachowania dały dziecku możliwość zadośćuczynienia. Sprawiamy tym samym, że dziecko odzyskuje dobre mniemanie o sobie jako o odpowiedzialnym członku rodziny. Na przykład: „Jestem wściekła! Dziecko ładnie się bawiło, dopóki nie zabrałeś mu grzechotki. Mam nadzieję, że znajdziesz sposób, aby je uspokoić.”
Poradnik zachęca też do wspólnego rozwiązywania problemów na zasadzie spisania listy rozwiązań proponowanych przez dziecko i przez rodzica. Następnie wspólnie skreśla się propozycje nie do przyjęcia, dochodząc do jakiegoś kompromisu. Trochę to naciągane, ale niby działa. Przykład z książki poniżej:

jak-mowic-zeby-dzieci-nas-sluchaly

„Stosowanie przez rodziców kar fizycznych nie powstrzymuje agresji, a nawet do niej zachęca. Karanie bowiem zarówno frustruje dziecko, jak i daje mu wzór do naśladowania i uczenia się zachowań agresywnych.”

„[dziecko] może nauczyć się, jak z powodzeniem unikać poczucia winy za złe zachowanie przez stworzenie modelu, w którym kara anuluje „przestępstwo”, więc dziecko, zapłaciwszy za psoty, może popełnić je znowu, bez poczuwania się do winy.”

Część 4: Zachęcanie do samodzielności

Ta część uczy rodziców jak wychować dzieci na niezależne indywidualności zdolne do samodzielnego życia. Jak zachęcić do samodzielności? Najprostsza rada to pozwolić na nią. Niby proste i oczywiste, ale z drugiej strony bardzo trudne. Po pierwsze chcemy uchronić nasze dzieci przed błędami, jakie mogą popełnić, przed związanymi z nimi: bólem i niepowodzeniem. Po drugie trudno nam się pogodzić z tym, że dziecko już nas nie potrzebuje i że świetnie radzi sobie samo.

„Początkowo jesteśmy niezastąpieni dla naszych małych, bezradnych istot. Przez lata troszczymy się, planujemy, otaczamy dzieci wygodami i próbujemy zrozumieć. Dajemy im naszą miłość, pracę, wiedzę i doświadczenie – aby pewnego dnia mieli wewnętrzną siłę i odwagę, by nas opuścić.”

Oto przedstawione w książce rady, jak zachęcić dziecko do samodzielności:
– Pozwól dzieciom dokonywać wyboru
Przykład: „Chcesz założyć dzisiaj żółty czy zielony sweter?”. Pamiętaj, aby ograniczyć wybór do dwóch rzeczy, nie więcej.
– Okaż szacunek dla dziecięcych zmagań
Przykład: „Wiązanie sznurówek wymaga dużej zręczności palców”. Pamiętaj, aby nie mówić: „To jest łatwe…”albo „To dla Ciebie może być za trudne…”. Gdy chcesz pomóc radą unikaj słów – „Ja bym to zrobiła tak…”, powiedz – „Czasami pomaga, jak…”
– Nie zadawaj zbyt wielu pytań
Przykład: szczegółowe wypytywanie po szkole czy po imprezie może być potraktowane przez dziecko jako wtargnięcie w życie osobiste.
– Nie spiesz się z udzielaniem odpowiedzi
Przykład: zamiast od razu udzielać naukowej odpowiedzi, przerzuć pytanie na dziecko i pozwól mu samemu znaleźć odpowiedź: „A Ty jak myślisz? Dlaczego dorośli muszą chodzić do pracy?”.
– Zachęć dzieci do korzystania z cudzych doświadczeń
Przykład: „Może pan ze sklepu zoologicznego mógłby coś doradzić?”
– Nie odbieraj nadziei
Przykład: gdy dziecko głośno marzy o zostaniu inżynierem, nie mów: „Ty? Z twoimi słabymi stopniami z matematyki? Daj spokój”.
„Wiele przyjemności życiowych zawdzięczamy marzeniom, fantazjowaniu, oczekiwaniu, planowaniu. Próbując przygotować dzieci na możliwość niepowodzenia, pozbawiamy je ważnych doświadczeń.”

Część 5: Pochwały

Jak chwalić dzieci, żeby czuły się dowartościowane i żeby wiedziały, że pochwała jest szczera? Według poradnika dobra pochwała to taka, w której rodzic opisuje z uznaniem to co widzi lub czuje, a dziecko po wysłuchaniu opisu potrafi pochwalić się samo. Dobrze, gdy na koniec dodamy jedno podsumowujące słowo, które powie dziecku coś nowego o nim samym. Skomplikowane? Oto przykład: Zamiast słów: „Dobrze!, Świetnie! Wspaniale!” powiedz: „Widzę czystą podłogę, pościelone łóżko, książki równo ułożone na półce. Przyjemnie wejść do takiego pokoju. Puzzle, klocki i samochodziki ułożyłeś w oddzielnych pudełkach. To się nazywa dobra organizacja!”. Dzięki takiemu opisowemu chwaleniu dzieci stają się bardziej świadome tego, co potrafią i mają dla siebie większe uznanie. Autorki zwracają również uwagę na pewne błędy popełniane przez rodziców, które mają spore znaczenie. Po pierwsze radzą, aby nie mówić dzieciom: „Jestem z Ciebie taki dumny” lecz „Musisz być z siebie bardzo dumny” (wartość dokonania dziecka zostaje z nim, nie przechodzi na rodzica). Druga to unikanie stwierdzeń: „Wiedziałam, że sobie poradzisz/że wygrasz”, gdyż to bardziej kładzie nacisk na wszechwiedzę rodzica niż jest pochwałą osiągnięć dziecka.

Część 6: Uwalnianie dzieci od grania ról

Zdarza się, że przyczepiamy naszym dzieciom etykiety. Mówimy np. że mamy w domu urwisa, beksę, ciamajdę, złośnicę itd. Często mówimy tak o dzieciach w ich obecności, przez co określamy im rolę do grania. Okazuje się, że sposób w jaki rodzice postrzegają swoje dzieci może wpływać nie tylko na sposób patrzenia dzieci na siebie, lecz także na sposób ich zachowania.
Książka przybliża metody uwalniania dzieci od tych ról:
– Szukaj okazji, żeby dziecko zobaczyło się w nowym świetle
jak-mowic-zeby-dzieci-nas-sluchaly
– Stwórz sytuację, w której dziecko spojrzy na siebie inaczej

jak-mowic-zeby-dzieci-nas-sluchaly
– Pozwól dziecku posłuchać, gdy mówisz o nim pozytywnie

jak-mowic-zeby-dzieci-nas-sluchaly
– Zademonstruj zachowanie godne naśladowania

jak-mowic-zeby-dzieci-nas-sluchaly
– Bądź dla dziecka skarbnicą dobrych wspomnień

jak-mowic-zeby-dzieci-nas-sluchaly
Siłę narzucanych przez nas ról można łatwo zaobserwować u rodzeństwa. Mimo, że wydaje nam się, że oboje dzieci wychowujemy tak samo, to w rzeczywistości często to starsze gra rolę odpowiedzialnej starszej siostry lub brata, a młodsze – ciągle małego dziecka. Czyż nie jest tak?

PODSUMOWANIE

„Jak mówić, żeby dzieci nas słuchały. Jak słuchać, żeby dzieci do nas mówiły” to poradnik, który warto przeczytać, a nawet mieć w domu. Opisane metody komunikacji wydają się dość sensowne i warte wypróbowania w swojej rodzinie. Dlaczego przeczytanie powyższego streszczenia nie wystarczy? Bo mimo, że wpis jest dosyć długi to zamieściłam tu jedynie niewielką część wiedzy, która płynie z tej książki. Ponadto przykłady zastosowań wszystkich metod, które stanowią ponad połowę treści poradnika (jak nie więcej) i które mocno mnie drażniły, utrwalają tę wiedzę. Po przeczytaniu 15 przykładów z życia wziętych, łatwiej nam będzie znaleźć okazję, aby zastosować nową metodę we własnym domu. A żeby poprawić komunikację dobrze by było te porady wykorzystać w praktyce. I tu robi się trochę pod górkę. Bo raz, że dzieci to nie maszyny, które można zaprogramować i które będą reagować zgodnie z jakimś schematem. A dwa, że w różnych kryzysowych sytuacjach człowiek działa raczej impulsywnie i intuicyjnie. Nie ma czasu na analizę i wybór odpowiedniej metody postępowania. Zanim się zorientujemy, że mogliśmy rozegrać to inaczej, to postąpimy według swoich starych utartych schematów. Warto jednak próbować coś zmienić. Jak jeden raz na dziesięć spróbujemy porozmawiać z naszym dzieckiem inaczej to już jest postęp. A jak jeszcze uzyskamy oczekiwany rezultat to tym bardziej będziemy zmotywowani, żeby częściej stosować te wszystkie opisane tu mądrości.

Kolejną książką w serii „Poradnik w pigułce” będzie „Tak to robią wspaniali rodzice. 75 rad, jak wychować szczęśliwe dziecko” autorstwa Erici Reischer.