Podczas naszego weekendu w Kudowie-Zdroju jedną z atrakcji, którą odwiedziliśmy był Szlak Ginących Zawodów. Nie miałam co do tego miejsca jakichś wygórowanych oczekiwań. Wiedziałam, że znajduje się tam mini-zoo, więc byłam pewna, że spodoba się dzieciom. Jednak to co tam zastaliśmy zaskoczyło nas bardzo pozytywnie. Zobaczcie sami.
Co i gdzie?
Szlak Ginących Zawodów znajduje się niedaleko Kaplicy Czaszek, na ulicy Bolesława Chrobrego. Jest to gospodarstwo składające się z kilku drewnianych chat oraz zabytkowego wiatraka. Można tu zapoznać się z takimi ginącymi zawodami jak: garncarstwo, tkactwo, kowalstwo czy piekarstwo tradycyjne. Dla dzieci największą atrakcją będzie z pewnością znajdujący się tutaj zwierzyniec.
Nasze wrażenia
Tak jak wspomniałam największe wrażenie zrobiło na nas tutejsze mini-zoo. Spodziewałam się, że zobaczymy jakieś kózki, kury, króliki, lecz na miejscu okazało się, że czeka tu na nas znacznie więcej zwierząt. I to nie byle jakich! Są pawie, kangury, jelenie, strusie, zebry, lamy, a nawet małpki i wielbłąd. Nasze zachwyty mieszały się co chwilę z piskami radości dziewczyn. Obejście całego zwierzyńca zajęło nam ponad godzinę. Wszystko przez to, że przy większości klatek czy zagród zatrzymywaliśmy się, aby nakarmić znajdujące się tam zwierzątka. Zaczęło się od klatki z królikiem, od której nie chciała odejść Emi. Później Julkę pochłonęło karmienie gęsi i znowu mieliśmy dłuższy postój. Najbardziej zaskoczył nas fakt, że chętne do jedzenia z ręki były nawet jeleń, zebra czy wielbłąd. Nigdy w życiu nie widzieliśmy tych zwierząt z tak bliska, a co dopiero móc je osobiście nakarmić. Na początku mieliśmy obawy, czy możemy to w ogóle robić, gdyż zwykle w zoo obowiązuje zakaz karmienia zwierząt. Jednak tu sami właściciele (opiekunowie) namawiali nas, żebyśmy zerwali trochę świeżej trawy i podali zwierzakom przez ogrodzenie 🙂 Ta część wycieczki przysporzyła nam bardzo wiele pozytywnych emocji.
Szlak Ginących Zawodów to jednak przede wszystkim skansen z główną atrakcją – wiatrakiem typu Koźlak z 1905 r. To właśnie przywiezienie wiatraka ze wsi Potok w 2001 r. było dla gospodarzy impulsem do założenia Szlaku. Poza zwiedzeniem wiatraka, można jeszcze wejść do chatki robótek ręcznych oraz do domu chleba. W tej pierwszej zobaczycie różne gobeliny oraz rękodzieła wykonane za pomocą szydełka, a także sprzęty gospodarstwa domowego z minionej epoki. W domu chleba natomiast można kupić prawdziwy wiejski chleb wypiekany w piecu opalanym drewnem. Podczas zwiedzania gospodarstwa będziecie mieli również okazję zobaczyć wiele sprzętów rolniczych używanych na wsi.
Ciekawym dla nas doświadczeniem była możliwość zobaczenia pokazu garncarstwa. O umówionej godzinie stawiliśmy się w pracowni garncarskiej, gdzie po krótkim wprowadzeniu mogliśmy podziwiać sztukę tworzenia naczyń na kole garncarskim. Nie jest to łatwa sztuka, każdy nieskoordynowany ruch, zbyt mocny lub zbyt słaby nacisk, może spowodować zniszczenie formy. Ja oczywiście miałam przed oczami Patricka Swayze i Demi Moore i ich sceny z filmu „Uwierz w ducha”. Dziewczynkom też się podobało, ale to chyba dlatego, że to taka trochę brudna robota, która przypomina zabawę błotkiem. W każdym razie fajnie było zobaczyć to na żywo.
Oczywiście wszystkie wykonane na miejscu wazony i dzbanki można kupić w tutejszym sklepiku.
Poza pokazem garncarstwa na Szlaku można obejrzeć pokaz kowalstwa czy wyrobu masła, ale to tylko dla grup zorganizowanych (min 20 osób).
Przydatne informacje
Bilety: normalny – 16 zł, ulgowy – 13 zł, szkolny – 11 zł, dzieci 5-7 lat – 9 zł
Czynne: codziennie od 10:00 do 18:00
Przy wejściu na Szlak znajduje się niewielki parking, ale można też stanąć pod Kaplicą Czaszek oddaloną o 200 m.
Na Szlaku Ginących Zawodów można skorzystać z noclegów w domkach całorocznych – Kudowskie Chatynki
Więcej informacji i aktualności ze Szlaku przeczytacie na stronie www