Tego dnia wcale nie planowaliśmy wejścia na Wieżycę, lecz spacer wokół Raduni. Dlaczego więc wylądowaliśmy akurat tu? Odpowiedź jest prosta – w niedzielne słoneczne przedpołudnie zapomnijcie o znalezieniu wolnego miejsca na parkingu na Przełęczy Tąpadła, skąd wyrusza się na Radunię i Ślężę. Niby wiedzieliśmy, że mogą być tłumy, ale liczyliśmy na to, że jakoś zaparkujemy. Przeliczyliśmy się – na parkingu nie dało się wcisnąć choćby szpilki, przy drodze również, na pobliskich polanach, leśnych dróżkach – to samo. Na krążeniu wokół Przełęczy Tąpadła straciliśmy jakieś pół godziny. Na wycieczkę wybraliśmy się z moją kuzynką, jej mężem i dziećmi i to oni zasugerowali, żeby odpuścić sobie Radunię i pojechać na Wieżycę. To była dobra decyzja, bo Wieżyca okazała się być świetnym miejscem na wypad z dziećmi. A na Radunię jeszcze wrócimy, ale wtedy będziemy na parkingu już o 9.00 🙂
Co i gdzie?
Wieżyca o wysokości 415 m n.p.m. to jedno ze wzgórz leżących w Masywie Ślęży. Przebiega przez nią żółty szlak prowadzący z Sobótki na Ślężę. Współczesna nazwa pochodzi od kamiennej 15 metrowej wieży wybudowanej w latach 1905-1907. U podnóża Wieżycy znajduje się Dom Turysty „Pod Wieżycą” oraz park linowy.
Nasze wrażenia
Samochód zaparkowaliśmy na ulicy Słonecznej, skąd spacerkiem przez Janosika doszliśmy do Domu Turysty, gdzie zaczyna się szlak na Wieżycę. Można też zaparkować na parkingu „Wieżyca” na ulicy Armii Krajowej lub (poza weekendem) podjechać pod sam Dom Turysty.
Szlak okazał się dosyć stromy i kamienisty i mimo, że szczyt jest niewielki i jego zdobycie zajęło nam około 30 minut, to trochę się zmęczyliśmy. Zwłaszcza, że po długiej zimie ciało jeszcze nie przyzwyczajone do takiego wysiłku 😉 Dzieciom trasa bardzo się podobała – skałki, wystające konary drzew, po drodze kilka przystanków na złapanie oddechu i łyk wody. Najwięcej przerw robiła oczywiście najmłodsza Julka, z którą obstawiałam tyły 🙂 Szlak ze względu na swoje ukształtowanie absolutnie nie nadaje się na wejście z wózkiem. Na wycieczkę z maluszkiem weźcie nosidło.
Po dotarciu na Wieżycę urządziliśmy sobie krótki piknik i odpoczęliśmy chwilkę pod wieżą. Na górze jest miejsce na ognisko oraz kilka ławek. Niestety wieża była zamknięta i nie dało się wejść na górę, by móc podziwiać okoliczną panoramę. Troszkę żałowałam, bo szczyt jest dosyć mocno zalesiony i niewiele stąd widać. Natomiast z tego co słyszałam z wieży rozpościerają się piękne widoki. Myślę, że wieża była nieczynna ze względu na pandemiczne obostrzenia. Normalnie można na nią wejść w weekendy w sezonie od kwietnia do października.
Po zejściu na dół udaliśmy się do Domu Turysty, gdzie na wynos można było kupić coś do picia i jedzenia. Okolice schroniska są niezwykle urokliwe – znajduje się tu bowiem Ogród Bajęd pełen rzeźb stworków, duszków i legendarnych ślężańskich postaci, z Duchem Gór – Starym Strzeżem na czele. Wszystkie postaci są opisane bajędami umieszczonymi na blaszanych tabliczkach.
W sąsiedztwie Domu Turysty znajduje się park linowy „Wieżyca”. Podczas naszej wycieczki był jeszcze zamknięty, ale wiem, że już teraz działa normalnie. Park składa się z 4 tras o zróżnicowanym stopniu trudności, w tym jednej dla dzieci od 3 do 13 lat – „Pajęczej sieci”. Na pewno tu wrócimy jeszcze w tym roku, żeby go przetestować. Tymczasem nasze dzieci znalazły sobie inną atrakcję – mozaikową kompozycję przedstawiającą mapę Masywu Ślęży z zaznaczonymi nazwami okolicznych miejscowości. Dzieciaki koniecznie chciały sobie tu urządzić zjeżdżalnię i plac zabaw 😉