Kłodzka Góra – szczyt należący do Korony Gór Polski został zdobyty przez nas dokładnie rok temu. Była to dosyć ciekawa wycieczka: najpierw musieliśmy pokonać trudny, stromy odcinek trasy, później trochę zgubiliśmy szlak, by ostatecznie dotrzeć na szczyt z jakiejś nieoznakowanej strony. Ale na szczęście na szczycie czekała na nas prawdziwa nagroda – wspaniałe widoki z wieży widokowej na całą okolicę.

Co i gdzie?
Kłodzka Góra to szczyt Gór Bardzkich mierzący 757 m n.p.m. Została zaliczona do Korony Gór Polski, czyli najwyższych szczytów poszczególnych polskich pasm górskich, mimo że w rzeczywistości wyższa jest znajdująca się nieopodal Szeroka Góra. Ale tak to już z tą KGP bywa – wykonywane dawniej pomiary były niedokładne i nie wszystkie szczyty znajdujące się w Koronie Gór Polski powinny się tam znajdować. Póki co jednak lista szczytów nie została zaktualizowana i wszyscy zdobywcy KGP wędrują po pieczątkę na Kłodzką Górę, a nie na Szeroką. Tym bardziej, że na tę drugą nie prowadzi żaden oznakowany szlak.

Nasze wrażenia
Na Kłodzką Górę wchodziliśmy z Przełęczy Kłodzkiej, która znajduje się tuż przy głównej drodze łączącej Kłodzko ze Złotym Stokiem. Jadąc od strony Kłodzka zobaczycie po lewej stronie dość duży parking. Polecam wpisać sobie tę lokalizację wcześniej w nawigację, żeby jej nie przeoczyć. Parking znajduje się tuż przy ostrym zakręcie, więc warto wcześniej nieco zwolnić. Parking jest bezpłatny i mieści całkiem sporo samochodów.

Z przełęczy na szczyt prowadzi pieszy szlak niebieski i dwa szlaki rowerowe. Uważajcie, żeby nie wejść na szlak rowerowy, który rozpoczyna się bramą. Wejście na szlak pieszy znajduje się z lewej strony, bliżej drogi i jego oznaczenie jest nieco ukryte.
Pierwszy odcinek szlaku dał nam porządnie w kość. Jest bardzo stromo i już po pół godzinie mieliśmy serdecznie dość. Na szczęście po około 45 minutach trudnej wspinaczki wyszliśmy na dość płaski teren.
Ze względu na to ostre podejście odradzam wybieranie się tu z wózkiem (nie wjedziecie!).




Teraz szliśmy szeroką drogą, bez większego wysiłku pokonując kolejne odcinki trasy. Tak nam się przyjemnie wędrowało, że przegapiliśmy odbicie w lewo w szlak żółty, który prowadzi już bezpośrednio na szczyt. Nie wiem jak to się dzieje, ale zdarza nam się to dość często. Czy my patrzymy tylko sobie pod nogi, czy gdzieś w niebo? No przecież nie! Ale już nie raz zboczyliśmy ze szlaku i musieliśmy wracać lub wchodzić gdzieś w las. Tak samo było tym razem. Po prostu po jakimś czasie rozejrzeliśmy się i zauważyliśmy wystającą ponad wierzchołkami drzew wieżę widokową. Była daleko ZA NAMI! Wiecie to jest tak, że przez jakiś czas idzie się równolegle do wieży i ma się ją z boku, ale my zaszliśmy całkiem za daleko. No więc trochę na przełaj, poza jakąkolwiek wyznaczoną ścieżką wróciliśmy do żółtego szlaku, a potem na szczyt. W drodze powrotnej, gdy już schodziliśmy żółtym szlakiem, jak Pan Bóg przykazał, to widzieliśmy to odbicie ze szlaku niebieskiego w żółty. Ale powiem Wam szczerze, że nie ma tam jakiegoś wielkiego kierunkowskazu. Ot jakiś żółty bohomaz na drzewie i weź tu człowieku to zauważ. Tak więc uczulam Was – rozglądajcie się!


Kłodzka Góra ma zalesiony szczyt i widoki są mocno ograniczone. Na szczęście niedawno (w 2020 r.) wybudowano tu wieżę widokową o wysokości 35 m, z której rozpościera się przepiękny widok na Masyw Śnieżnika, Góry Orlickie, Bardzkie i Sowie. W oddali można nawet dostrzec Wrocław. Fajnie, że na wieży umieszczono tablice informacyjne z podpisanymi szczytami, które widać w oddali.
Wieża na najwyższej platformie widokowej (na wysokości 30 m) troszkę się buja, więc osoby szczególnie wrażliwe mogą odczuwać pewien dyskomfort przed wejściem na samą górę. Ale warto próbować – nawet piętro niżej czekają na Was ładne widoczki.












Pod wieżą znajduje się zadaszona wiata piknikowa z ławeczkami i stolikami oraz miejsce na ognisko. Jest tu też skrzyneczka z pieczątką Korony Gór Polski.


Wejście na górę (łącznie ze zgubienie szlaku) zajęło nam około 1 godz. 15 min.