MotoClassic Wrocław to raj dla fanów motoryzacji. Można tu spędzić cały dzień i gwarantuję Wam, że nie będziecie się nudzić. W sumie to nawet nie trzeba się zbytnio znać na samochodach. Ja na przykład nie znam się w ogóle, umiem tylko je prowadzić (ale tylko te z manualną skrzynią biegów), a na pytanie: Co to był za samochód? odpowiem co najwyżej, że czarny. I mi się też podobało 🙂

Co i gdzie?

MotoClassic Wrocław odbywający się co roku w Zamku Topacz to prawdziwe święto pasjonatów motoryzacji. W tym roku w dniach 18-19 sierpnia miała miejsce już ósma edycja tej imprezy. Na terenach rekreacyjnych zamku można było podziwiać nie tylko pojazdy zabytkowe z lat 1886-1990, ale również najnowsze modele i najbardziej oczekiwane premiery współczesnych producentów.

Nasze wrażenia

Na zlot MotoClassic wybraliśmy się w ramach popołudniowego weekendowego spaceru. Ledwo się rozpędziliśmy, a już utknęliśmy w mega długiej kolejce do kas. Słońce prażyło niemiłosiernie, obok przejeżdżały warczące motory, więc Emilka oznajmiła wszem i wobec: „Mamo ja nie chcę tu być!”. No i klops. Na szczęście udało się ją jakoś przekonać, żeby jednak wytrwała w tej kolejce. Co tu będę dużo mówić – obiecaliśmy jej lody. Wbrew pozorom nie musieliśmy długo czekać na wejście, bo otwarte były 4 kasy, więc sznur ludzi szybko się przesuwał do przodu. Jednak moja rada na przyszłość – warto kupić bilet przez internet. Dla osób z e-biletem było osobne wejście, bez żadnych kolejek.
Po wejściu na teren imprezy oczom naszym ukazały się w pierwszej kolejności pojazdy z Sektora Militarnego należące do grup rekonstrukcji historycznej z regionu Dolnego Śląska. Długo tam jednak nie przebywaliśmy, bo Emi mocno naciskała na to, aby koniecznie rozpocząć zwiedzanie od porcji lodów.

Po odwiedzeniu strefy foodtracków postanowiliśmy w pierwszej kolejności przejść się po terenie przeznaczonym dla uczestników zlotu. Szybko jednak z tego pomysłu zrezygnowaliśmy, gdyż samochodów było tam chyba milion, wszystkie stały w pełnym słońcu i  szczerze powiedziawszy niczym specjalnym nie zachwycały. Przynajmniej mnie. Dodatkowo wokół nas kręciło się mnóstwo ludzi, co powodowało, że większą uwagę musiałam kierować na dzieci, żeby mi nie zginęły w tłumie, niż na stojące tam auta.

Przeszliśmy więc dalej zobaczyć konkurs z prób sprawnościowych, podczas których na wyznaczonej szutrowej trasie, uczestnicy sprawdzali swoje umiejętności precyzyjnej jazdy. Obok odbywały się testy marki Land Rover oraz Audi.

To co zainteresowało nas najbardziej to najnowsze modele współczesnych producentów samochodów oraz modele aut sportowych i luksusowych. Na MotoClassic Wrocław można było podziwiać takie marki jak:Bentley, Porsche, Maserati, Ferrari, BMW, Lexus, Mustang czy Mercedes.

Na dziedzińcu przy zamku prezentowały się pojazdy zabytkowe, które mi osobiście podobały się najbardziej. Można było się tu poczuć jak w innej epoce. Na scenie odbywał się „Konkurs Elegancji”, gdzie oceniano nie tylko wygląd odrestaurowanego pojazdu, lecz także stylizacje uczestników.

Jeśli chodzi o atrakcje dla dzieci to było ich całkiem sporo. Po pierwsze duży teren z dmuchańcami, trampolinami i karuzelą. Po drugie tor przeszkód przy strefie wozów strażackich. Po trzecie – małe autka przy stoisku Porsche. A dla maluchów strefa dziecięca z zabawkami, kolorowankami i malowaniem buziek.

Gdybym miała ocenić czy impreza jest fajna i czy warto się na nią wybrać to powiedziałabym, że TAK. My na pewno jeszcze kiedyś na nią pójdziemy. Może jak dziewczynki będą trochę starsze, a może bez dzieci. Żeby na spokojnie obejść całą wystawę, pooglądać wszystkie auta ze zlotu, posłuchać co ciekawego dzieje się na scenach. Bez marudzenia przy nodze, bez pośpiechu i bez nerwowego rozglądania się wokół siebie. Tak chyba byłoby najlepiej. I tak też Wam radzę.

Przydatne informacje

Termin: co roku w sierpniowy weekend
Bilety: Normalny – 30 zł, Ulgowy – 15 zł, Dzieci do lat 7 – bezpłatnie