Plan na niedzielę był zupełnie inny. Mieliśmy się wybrać na sanki, gdzieś niedaleko Wrocławia. Niestety dzieci chorowały cały tydzień, więc wszelkie szaleństwa na świeżym powietrzu trzeba było przełożyć na kiedy indziej. W dodatku na weekend choroba dopadła też męża. Jedyne co mi zostało to wziąć dziewczynki i wybrać się z nimi w jakieś spokojne ciepłe miejsce. Do pomocy przy dwójce żywiołowych maluchów wzięłam moją siostrę, czyli ciocię Kingę i pojechałyśmy do Muzeum Przyrodniczego.

Co i gdzie?

Muzeum Przyrodnicze znajduje się w bezpośrednim sąsiedztwie Ogrodu Botanicznego, przy ulicy Sienkiewicza 21. Powstało w 1814 r. i początkowo miało siedzibę w gmachu głównym Uniwersytetu. W obecnym budynku znajduje się od 1904 r. Na czterech wystawach: Świat roślin, Świat zwierząt, Owady i człowiek oraz Układ kostny kręgowców prezentowanych jest około 2000 gatunków roślin i zwierząt. Muzeum w swojej kolekcji posiada bardzo cenne okazy gatunków wymarłych tj. alka olbrzymia, gołąb wędrowny, tur, wilk workowaty czy jeleń olbrzymi oraz gatunków zagrożonych tj. płetwal błękitny, żółw słoniowy czy nosorożec zwyczajny.

Nasze wrażenia

Zaraz po wejściu do muzeum oczom naszym ukazały się bardzo efektowne wnętrza, ale też pierwsze wiszące na ścianach eksponaty. W pierwszym odruchu Emilka przestraszyła się spoglądających na nas wypchanych głów i nie chciała wchodzić po schodach na górę. Musiałam jej powiedzieć, że to sztuczne zwierzątka i że nie ma się czego bać. Po tych słowach wszelkie obawy zniknęły i Emi dziarsko wkroczyła do sal. W pierwszej sali, gdzie mieści się wystawa Świat roślin, znajduje się też kasa. Po zakupie biletów (płatność tylko gotówką), rozebrałyśmy się z kurtek i szalików, i powiesiłyśmy wszystko na wieszaku za ścianą (w muzeum nie ma osobnej szatni). Pani sprzedająca bilety zasugerowała nam, aby rozpocząć zwiedzanie od wystawy Świat zwierząt znajdującej się na drugi poziomie, a potem schodzić niżej przez salę z owadami do sali ze szkieletami i roślinami. I tak tez zrobiłyśmy.

Wystawa Świat zwierząt znajduje się w największej sali muzeum. Pośrodku stoi szkielet płetwala błękitnego – największego zwierzęcia, jakie kiedykolwiek żyło na Ziemi. Szkielet mający niecałe 15 m długości robi ogromne wrażenie, a trzeba wiedzieć, że należy do młodego osobnika (dorosłe mierzą nawet 30 m). Za gablotami na dwóch kondygnacjach zobaczymy ponad 1500 eksponatów. Na dole królują ssaki, ryby, płazy, gady i kilka ptaków, na górze: owady, mięczaki i olbrzymia kolekcja ptaków (448 gatunków). Julce najbardziej spodobał się aligator. Biegała po sali naśladując ryk aligatora i strasząc starszą siostrę.

Emilka z zainteresowaniem oglądała wszystkie okazy i czuła się chyba trochę jak w zoo. Najbardziej jednak przypadły jej do gustu ptaszki, nie mogła się zdecydować, który jest najpiękniejszy, więc kursowała wzdłuż gabloty tam i z powrotem. Ciekawym fragmentem wystawy jest wnęka,w której możemy zobaczyć różnorodne jaja oraz gniazda ptasie.

Część wystawy, a konkretnie owady, skorupiaki i mięczaki znajduje się w gablotach trudno dostępnych dla oczu najmniejszych dzieci. Na szczęście ciocia chętnie służyła pomocą i podsadzała Emilkę, tak by ta niczego nie przeoczyła.

Kolejną salą była ta z owadami. I to ona chyba najbardziej spodobała się Emilce, gdyż przedstawiała ogromną kolekcję różnobarwnych motyli oraz owadów wszelkich kształtów i maści. Nie ukrywam, że mnie też zachwyciła najbardziej. W dodatku z plansz i gablot można było się dowiedzieć wielu ciekawych rzeczy na temat pozytywnego i negatywnego wpływu owadów na życie człowieka, procesu metamorfozy, a także zobaczyć przykłady ubarwienia czy porównać skrzydła motyli. W sali znajduje się tez wbudowany w ścianę mikroskop, który był chętnie wykorzystywany przez Emilkę. Może wyrośnie z niej jakiś naukowiec? 🙂

Z sali z owadami przeszłyśmy na wystawę Układ kostny kręgowców. Emilka zgadywała jakie zwierzę przedstawia dany szkielet i ani razu nie udało jej się dobrze wytypować. W sumie zwierzęta w takiej postaci są do siebie całkiem niepodobne 🙂 Dzięki tej zabawie udało nam się obejść całą salę w miarę spokojnie, gdyż dziewczynki już powoli traciły cierpliwość i zainteresowanie. Nasza wizyta w muzeum powoli dobiegała końca.

Jeśli chodzi o salę z wystawą roślinną to przeszłyśmy ją bez większego zainteresowania. Dzieci chciały już iść do domu, a ususzone rośliny jakoś nie potrafiły ich zaciekawić. Tak więc nawet nie wiem co dokładnie było w tych gablotach (ale przypomniały mi się czasy podstawówki, gdy trzeba było robić na biologię zielniki – tak to mniej więcej wyglądało).

Podsumowując – czy warto wybrać się do Muzeum Przyrodniczego z dziećmi? Myślę, że tak. Miejsce to doskonale pokazuje jak różnorodny jest świat zwierząt. Jest to też niepowtarzalna okazja, aby zobaczyć z bliska jak w rzeczywistości wyglądają bardzo rzadko spotykane gatunki, a także jak wyglądały te, których już na świecie nie ma. Według mnie to świetna lekcja biologii.

Przydatne informacje

Czynne: Poniedziałki i dni świąteczne – nieczynne, Wtorki-Piątki – od 09:00 do 15:00, Soboty-Niedziele – od 10:00 do 16:00.
Bilety: normalny – 14 zł, ulgowy – 10 zł, rodzinny (2 + 1-3 dzieci) – 25 zł, (płatność gotówką!).
Dzieci do lat 4 wchodzą bezpłatnie.