Spacerując ostatnio po Bulwarze Dunikowskiego i obserwując kursujące po Odrze stateczki pozazdrościłam turystom takiej formy podziwiania Wrocławia. Pomyślałam, czemu by samemu nie wybrać się w taki rejs. Zobaczyć miasto z trochę innej perspektywy i przy okazji zaserwować dzieciom fajną przygodę.
Co i gdzie?
Kursy rozpoczynają się z Przystani Kardynalskiej na Wyspie Piasek, z Przystani Zoo lub z Przystani Wratislavia na Bulwarze Dunikowskiego w zależności od tego jakim statkiem chcemy płynąć. Do wyboru mamy parostatki Nereida i Wiktoria, statki Goplana i Driada, statek restauracyjny Wratislavia oraz stateczek Gucio. My płynęliśmy Goplaną z Przystani Kardynalskiej w kierunku Wyspy Opatowickiej i z powrotem, a cały rejs trwał 50 minut.
Nasze wrażenia
Coraz bardziej lubię nasze wspólne wycieczki. Zwłaszcza te, na których robimy z Emilką coś zupełnie nowego, coś czego zwykle nie robi się na co dzień. Jak na przykład rejs statkiem. Uwielbiam jej ekscytację nieznanym i to nerwowe wyczekiwanie na rozwój wydarzeń. Tak samo było też tym razem. Gdy dotarliśmy na Przystań Kardynalską już nie mogła się doczekać, aż wejdzie na pokład statku. Stała przy barierce, obserwując przepływające statki i pytała niecierpliwie czy to nasz statek i kiedy wreszcie będzie nasz? A statków z tej przystani wypływa bardzo dużo, praktycznie co 10-15 minut. Nie trzeba więc długo czekać i nie ma też ryzyka, że będą jakieś dzikie tłumy. Mi zależało, żeby płynąć Goplaną, bo ma na pokładzie palmy, albo Nereidą, bo tam z kolei jest figurka krasnala. Bilety kupiliśmy bezpośrednio przed rejsem na przystani. Niepotrzebnie przygotowaliśmy się z gotówką, bo okazało się, że bez problemów można płacić kartą. Miło. Po jakichś 10 minutach przypłynęła Goplana, więc ruszyliśmy ku przygodzie 🙂
Szczerze Wam polecam rejs takim statkiem. Dla dzieci to niesamowita przygoda. Naszym dziewczynom bardzo się podobało i o dziwo grzecznie wysiedziały całe 50 minut. Na pokładzie można było usiąść przy stolikach, co było bardzo wygodne, zwłaszcza że mieliśmy prowiant w postaci paluszków i drożdżówek. Dodatkowym plusem był cień, jaki dawała nam palma. Statek płynie do przystani przy zoo, gdzie ma krótki postój. Można tam wysiąść i iść do ogrodu zoologicznego lub w ogóle zacząć tam swój rejs. Następnie statek płynie kawałek w kierunku Wyspy Opatowickiej, później zawraca i płynie z powrotem do Przystani Kardynalskiej.
To co najbardziej podobało się mi i mojemu mężowi to możliwość zobaczenia Wrocławia z całkiem innej strony. Widziany z perspektywy rzeki wygląda zupełnie inaczej i odkrywa przed nami swoje nowe oblicze. Fajnie było też zobaczyć jak zmieniły się niektóre rejony miasta. Zwłaszcza Wybrzeże Wyspiańskiego i okolice mojej ukochanej Polibudy. Dawno nie byliśmy w tamtych okolicach i musimy to koniecznie nadrobić w najbliższym czasie. Aż przez chwilę pozazdrościłam studentom, że mogą przygotowywać się do kolokwiów leżąc na leżakach w pobliskich beach barach. Za moich czasów tego nie było 😉
Przydatne informacje
Bilety (w 2020 r.): w obie strony – 25 zł normalny, 20 zł ulgowy, w jedną stronę – 15 zł, dzieci w wieku przedszkolnym – za darmo, całodzienny – 40 zł normalny, 30 zł ulgowy
Rejs odbywa się przy minimum 10 osobach
Godziny rejsów: od 10:00 do około 19:00 – szczegółowy harmonogram znajdziesz na stronie statekpasazerski.pl